wtorek, 29 maja 2012

No water, no problem

Mój awans społeczny nastąpi już w ten weekend, kiedy do mojego mieszkania wraz z kolegą Włochem wprowadzi się lodówka. W kuchni pojawią się stół i krzesła oraz pewnie tysiące talerzyków i garków z poprzedniego mieszkania. Przez cały ostatni miesiąc mieszkanie należało tylko do mnie, na ostatnie trzy- kuchnia polska musi ustąpić trochę miejsa choć trochę włoskiej.

Sytuacja to bardzo korzystna, bo nie będę musiała płacić podwójnie za wynajem i martwić się o podwójne opłaty. Włoch wprwadza się do mnie, bo jego współlokatorka Kasia2 się wyprowadza. Wobec tego pozostałam jedynym reprezentantem Polski, a Euro już niedługo.

Nasza reprezentacja na Euro w dzielnicy to dwie Portugalki, Włoch, Ukrainka, Chorwat i ja. Grupę niedawno opuściła Rosjanka, Portugalczyk, Hiszpan i dwóch Polaków. Z proporcji naszych mieszkańców wynika więc, że największe szanse ma Portugalia. Do 8 czerwca wszystko się jednak może zmienić na niekorzyść naszej liczebności, szczególnie jeśli przerwy w dostawie wody będą tak uciążliwe. Przetrwają najsilnijesi, patrz niżej.




Wodę do naszej dzielnicy dowozi beczkowóz o wyznaczonych godzinach, ustalonych przez nas z gospodarzem. Jednak wczoraj od rana puste krany. Od ponad tygodnia chodzę uzbrojona jak na wojnę z wiadrami wody. System działa i brak bieżącej  aż tak nie dokucza. Syn właściciela tylko ciągle ostrzega byśmy oszczędzali wodę, wodę której nie ma. Prądu oszczędzać się nie da, bo wiatrak pracuje na pełny etat i też nie da się go nabrać do wiaderka, podobnie jak internetu. Jedynie mój netbook w dobie ewolucji wykształcił mechanizm magazynowania energii i to on mnie ratuje w kryzysowych chwilach filmem i pasjansem. Te trzy podstawowe braki następują po sobie, jakby skoordynowane przez dozorcę z czarnym poczuciem humoru. Jak jest prąd i internet to nie ma wody. Jak jest woda, to nie ma prądu, więc też i internetu. Jak jest prąd i internet, to ktoś siada na linii internetu. Nie może być za dobrze.

W naszej zagranicznej społeczności powoli jednak wykształca się postawa hinduska- nie ma to trudno, na pewno będzie później. Cóż innego można zrobić, jak nie śmiać się z okrutnie igrającego z nas losu. Od przybytku głowa boli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz