poniedziałek, 14 maja 2012

Glodnemu chleb na mysli

Wieczorny powrót, kiedy słońce jeszcze zbyt leniwe, aby wytrzymać dłużej niż do 19.00 nad horyzontem. Ulicę oświetlają zagubione światła samochodów, długie i krótkie oraz rowerowe pulsacyjne. Wreszcie rozpoczął się sezon na mango, które uśmiecha się do mnie na każdym rogu, więc wstyd odmówić. Nie będę się rozpływać jak te owoce smakują- tak, są rozkoszne i zdradzam teraz melony na rzecz mango. Potem w kolejce liczi i "czika czy cziki" czyli ich kiwi. Do tego sto arbuzów, melonowych wariacji i ani cienia jabłka czy gruszki. 

Kolacje u Tybetańczyków i masala samosa zaczynają się nudzić. Co raz więcej eksperymentuję z hinduską kuchnią, zamawiając rzeczy w ciemno. Jedno z ostatnich kulinarnych odkryć poniżej. Dosa czyli kruchy naleśnik zwijany jak blok A3. Jedzony z mieszanką roślin strączkowych, czyli dal. Smaczne.


Nie mniej jednak, powoli zaczynają mi się śnić pierogi ruskie, ogórkowa i kabanosy. Do tego polski chleb- nawet najtańszy z Biedronki czy Tesco, ale choćby z cieniem drożdży, nie mówiąc o tym na zakwasie. Zwykły chleb z masłem. W tym momencie muszę przerwać dla własnego zdrowia psychicznego. Zaczynam sporządzać w głowie listę, która sadystycznie będzie mnie preśladować przy każdym hinduskim posiłku. Chwała staropolskiej kuchni z kapustą, smalcem i świnią!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz