Powrót z Kaszmiru- "Nieba na
Ziemi" do betonowego Delhi, było jak kubeł gorącej wody. Spokojna i
chłodna Północ w zderzeniu ze zgiełkiem pustynnej stolicy. Zabierzcie mnie
stąd, nie chcę, nie pójdę do pracy. Chcę do lasu.
Najważniejsze dla mnie przemyślenia po
tej podróży, to przede wszystkim to, że w nawet ułamku nie sprawdziły się
kaszmirskie stereotypy o groźnym regionie i nieprzyjaznych ludziach.
Kaszmirczycy są traktowani w Indiach jak potencjalni terroryści, coś na kształt
Pakistańczyków czy Saudyjczyków w USA. Zawsze są dwa razy kontrolowani i
podejrzani, gdy padną strzały. Trudne życie Kaszmirczyka, który musi
udowadniać, że nie jest koniem.
Ani przez chwilę nie poczułam się
zagrożona. Spokojni i przyjaźni ludzie, którzy przystawali, aby nas pozdrowić,
albo zagaić jak nam się tam podoba. Zero wrogich spojrzeń, kiedy wchodziłyśmy
do meczetu. Normalność, której w Delhi ciężko zaznać na ulicach.
Kaszmirskie chlopaki |
OK, jeden wyjątek. Na marginesie dodam,
że tylko raz nasze żołądki podskoczyły do gardła, gdy mijałyśmy "pakistańskich
bojowników", wyposażonych po zęby w ciężką broń. Maczety, wyrzutnie rakiet
i karabiny, a na ramionach zapas nabojów by wymordować wioskę. Sceny, jak z
"Helikoptera w ogniu" i ich twarze uśmiechające się do nas szyderczo
(jeden nawet wycelował w nas i wymownie pogroził. Przerażone pytałyśmy
kierowcę, co-co-cośssie ssstało, ale niestety nie znał angielskiego. Po
powrocie z raftingu okazało się, że to plan filmowy.
Partyzantka pakistanska... |
...kreci film. Prosimy nie przeszkadzac. |
Na
swojej drodze spotkałyśmy kilku Kaszmirczyków, których ciężko będzie zapomnieć.
Od Jawida, który mnie odbił z
radżastańksiego autobusu i pomógł znaleźć dziewczyny, po Sajida, który zupełnie
bezinteresownie był naszym przewodnikiem po Srinagarze, czy kierowców rajdowych o różnych temperamentach i z ciekawymi
historiami za pazuchą.
Podsumowując, Kaszmir mnie powalił na
kolana i wielkie dzięki dla Jarzyny, Małgo i Szopy za podróż w świetnym
towarzystwie. Alternatywna wersja zdarzeń pod slumdog-jarz.blogspot.in-
polecam! A i jeszcze dodam, że większość zdjęć dzięki uprzejmości srajfona i
jego operatorkom, które uchwyciły każdy wart uwagi moment. Klap, klap, klap.
Album z Kaszmiru:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz