Kierowca Jawid, który przywiózł mnie do
Srinagar i pomógł znaleźć ekipę, wiedział co robi. Nie podwarzając jego
bezinteresowności i dobrych chęci- inwestycja w turystę zawsze popłaca. Dzięki
temu, że miałam jego kartę, zamówiliśmy Jawida na wyjazd do Gulmarg- wioski
położonej 60 km od Srinagar.
Wyruszyliśmy o 10.00 wraz z belgijską
parą. Pierwsza część trasy nie zapowiadała tego, co nas spotka, ale tuż po
przekroczeniu Gulmarg krajobraz całkowicie się zmienił- z szaroburych
hinduskich ulic na pierwszej klasy park krajobrazowy. Sielanka do granic
możliwości. Koniki, kózki i owce wypasające się na stokach małej Szwajcarii.
Przywitało nas sto kucyków i tuziny ich
operatorów. Były dwie opcje- gondola lub przejażdżka kucem na szczyt. Druga
propozycja była bezkonkurencyjna, więc po trudnych negocjacjach siedzieliśmy
już w siodłach karłowatych koni. Sześć par prowadzonych przez trzech
przewodników. Konie nie wyglądały na to, że uradzą trzygodzinną wycieczkę po
górskim szlaku, ale były, z różnymi przygodami,bardzo dzielne. Trasa rozpoczęła
się od asfaltu, by potem przerodzić się w bardzo strome skaliste zbocza. Kuce
nie były wzorem posłuszeństwa, ale trzymały fason. Nasi przewodnicy w klapkach
co chwilę poganili koniki kijem albo kopniakiem (przewodnik- sadysta uspokoił
się po tym, jak na niego naskoczyliśmy).
Ciągle przez las, skaliste zbocza,
strumyki i cygańskie lepianki kryte strzechą, w których mieszkali pasterze. Po
dwóch godzinach dotarliśmy do doliny, gdzie nasze kuce miały chwilę na wypas, a
my na rozprostowanie posiniaczonych nóg. Droga powrotna była większym
wyzwaniem, szczególnie dla mojego kuca, który był dosyć uparty i co chwilę
podgryzał trawę i brodził w strumyku. Wlókł się, a tym razem nikt go już nie
popędzał, bo po tym jak wydarłam się na przewodnika by mi konia nie kopał, ten
się obraził (przewodnik, nie koń). Jednak po poważnej rozmowie z kucem, dowiózł
mnie szczęśliwie, na koniec zostawiając galop ku mojej uciesze, ale nie moich
kończyn dolnych.
Świetna zabawa, choć pozostał też trochę
niesmak i uraz z powodu stanu niektórych kucy. Część z nich wyglądała na chore
lub przemęczone. Po tym sezonie pielgrzymkowym i najeździe turystów, być może
przydałaby się jakaś rekonwalescencja. Biznes musi się jednak kręcić, a Indie
to nie jest kraj dla starych ludzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz