niedziela, 12 sierpnia 2012

Delhi Zoo

Kolejna odsłona Delhi. Długa niedziela z kilkumilionowym tłumem, który również chciał wykorzystać idealną pogodę. 

Pierwszy przystanek- kompleks Qutub Minar z jego ruinami. Na mapie zajmuje dobre kilka centymetrów kwadratowych, robił wrażenie sporego- na mapie. Pośród ruin architektury muzułmańskiej wyróżnia się prawie 80m wieża, pełniąca swego czasu funkcję minaretu. Na zdjęciach być może sprawia wrażenie krzywej, ale to tylko z powodu moich nieostrych ujęć.









Nie jest to Koloseum, ani Akropol, ale mimo wszystko warte uwagi. Kolejny przystanek- Ogród Pięciu Zmysłów, który okazał się raczej schadzką dla parek, pochowanych w haszczach nieskoszonej trawy i krzewach. Moją uwagę zwrócił jedynie kawałek arbuza udający dzielnie dzieło sztuki współczesnej i żywe eksponaty dokoła. Dołączyłam.


.
Na arbuzie




Leniwa niedziela

Niedzielny obiad na piecu...

...i stole

Po kilku kilometrach w nogach- zoo, w którym nie było zwierząt. Wściekłe tłumy, które łokciami rozpychały się by zobaczyć największe ssaki, pozostały rozczarowane. Lwa i tygrysa bengalskiego nie było. Na osłodę pozostał nerwowy leopard i autystyczny jaguar.

Gdzie jest makak? Test na spostrzegawczosc

Moj ulubiony gatunek.

Krokodyl wychylil luske


Towarzyski pingwin

Delhijskie zoo przeraża ignorancją. Co prawda zwierzęta mają do zagospodarowania sporą przestrzeń i mnóstwo kryjówek, ale przez to, aby dostrzec jakikolwiek gatunek, trzeba się naczekać, by łaskawy nosorożec wyszedł lub mocno wyostrzyć wzrok. Stąd entuzjazm i bieg przełajowy do puktów, gdzie akurat się coś poruszyło. Dodatkowo gradki dodaje fakt, że owe punkty rzadko kiedy były podpisane. Ten dreszczyk emocji, co się wynuży z krzaka- makak czy tygrys. Dzieci niecierpliwie wychylały się przez płot wydając dzikie dźwięki, tracąc już cierpliwość dla leniwego zwierza, które nie lubi niedziel i krępuje się przed pokazami publicznymi.

Najchętniej pozowały wszelkie odmiany jelonkowatych i antylopowatych, w kilkunastu odcieniach sierści i poroża. Naście stanowisk zwierza podobnego do jelenia w ramach fauny egzotycznej?

Moje 100 rupii wynagrodził jedynie biały tygrys, który na swoim wychodku pokonywał kilometry wzdłuż ogrodzenia ku uciesze zwiedzających. Z daleka wyglądał jednak jak przerażony dachowiec. Uwieczniony na tysiącu aparatów, będzie białą kropką w albumach rodzinnych.


Brak zwierząt niektórzy turyści próbowali sobie zrekompensować zdjęciem z nami. Po trzech kolejnych sesjach miałam już dosyć i odmawiałam. I już wcale się nie dziwię lwom, tygrysom i krokodylom. To nie Madagaskar. Wróciłam ze spalonym karkiem do swoich sultanpurowskich haszczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz