środa, 11 lipca 2012

Import beretu

Najlepsze tkaniny produkowane są w Kaszmirze na północy Indii. Tam jest najwięcej dzianinowych fabryk, skąd głównie eksportuje się ubrania na Zachód. A jak wiadomo Indie to potęga tekstylna, mająca nawet odpowiednie ministerstwo zajmujące się tą dziedziną. Widziałam! Sukienki, dywany, obrusy, żorżetki, wszystko mają , ale jak się okazuje wszystko, oprócz beretów.

Kolega z pracy długo myślał, jaki by tu sprawić prezent swojej przyszłej żonie i wpadł na pomysł czapki, której nie potrafił opisać. Jako jedyna dziewczyna w naszym pokoju musiałam rozpracować o jaki typ czapy chodzi. Beret.


Narzeczona owego kolegi od zawsze marzyła o paryskim berecie. Jednak w Indiach deficyt. Nie ma. Szukała po H&Mach, ale albo się minęła, albo nie było. Nieważne. Wobec tego trzy miesiące temu z Aditya (tak ma na imię on) podjęliśmy decyzję o imporcie tego deficytowego dobra. Misja specjalna- import z Polski,  czyli światowego potentata moherowego. 

I tu w kolorach i fasonach można się zagubić, bo na allegro, mimo początków lata, wyskakuje tysiąc produktów beretopodobnych. Na każdy sezon. Od beretów dziecięcych z pomponikiem i Puchatkiem, po nastroszone grubą nicią szyte zmechacone z targetem nieco starszym. Trzeba było wybrać coś pomiędzy, dla gorącej dwudziestki. Po dwóch tygodniach kolega zdecydował się na lekką wełnianą lawendę. Idealna na hinduską zimę.

I tu wykorzystałam posłańca- kolażankę Magdę, która poświadczyła usługi pocztowe, bez cła i psów na lotnisku. Beret dotarł do Delhi, do rąk własnych klientki wczoraj. Zadowolona z beretu.
Ciekawy cykl produktu. Wełna z pewnością importowana z Indii, wydziergana w Chinach i eksportowana do Polski, by stamtą wrócić do rąk pierowtnych- delhijskiej niczego nieświadomej dziewczyny.

Widzę na horyzoncie niszę i szukam chętnych na rozkręcenie beretowego importu z Polski do Indii. Prowizję odpuszczam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz