Pierwszy raz w swoim życiu spotkałam
człowieka z Bhutanu. Jeszcze na liście są mieszkańcy Madagaskaru, Papui i Nowej
Gwinei oraz Gibonu. Nie mniej jednak zostałam ewidentnie wyrwana (z tłumu)
przez siedemdzisięcioletniego dziadka.
Uczulona na nagabywaczy, namolnych riksiarzy
na początku byłam bardzo niemiła. Spieszyłam się na metro i nie miałam ochoty
przystawać, udawać zainteresowania zakupem wycieczki czy pościeli. Nie chcę,
nie mam czasu, nie ma mnie!
Jednak z szacunku dla rocznika 30',
przystanęłam i wymieniłam parę zdań, które zamieniły się w półgodzinną rozmowę.
Bhutańczyk Butu zauroczył mnie swoją szczerością i historią, z której możnaby
zrobić kontynuację Siedmiu lat w Tybecie.
Otóż Bhutu, ubrany w jasne dżinsy i biały
T-shirt wyróżniał się swoją młodzieńczą postawą, choć z twarzą pomarszczoną jak
sułtanki. Przyjechał do Delhi z himalajskiej wioski, gdzie zostawił
kilkunastoosobową rodzinę. W Indiach szukał pracy jako wykładowca (profesor) od
rolnictwa. Bardzo enigmatyczna działka, ale uwierzyłam. Czując się ciągle głową
rodziny, szukał zajęcia, które ich wspomoże, szczególnie uczącą się córkę
(sic!). Butu, poniewierany po noclegowniach, póki co pracuje przy najprostrzych
pracach fizycznych, zbierając na talerz ryżu. W wolnym czasie krząta się po
bibliotekach i po szkołach zawodowych, pytając o etat. Póki co również udziela
korepetycji, biorąc po kilka złotych od biednych rodzin. Prozaiczna sprawa,
która mu doskwiera, to brak komórki. Jak stwierdził, mógłby zyskać więcej
uczniów z ogłoszenia.
Butu prowadził monolog o swojej pracy,
kobietach z wioski, które potrafią udźwignąć na głowie dwadzieścia kilogramów i
krytyce Hindusów, którzy modlą się do krów, nie pytając mnie o moje powody
bycia tutaj. Nie odpowiadał na większość moich pytań, bo w sumie ich nie
potrzebował. Kalecząc angielski, ale mowiac bardzo zrozumiale, był w stanie barwnie i
rzeczowo opowiadać swoją historię.
Jak się później okazało, Butu nie
słyszał. Co najwyżej raz na jakiś czas czytał nieporadnie z moich ust.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz