czwartek, 12 kwietnia 2012

Przygotowania do Niemojego Wielkiego Hinduskiego Wesela


Ostatni wpis przez Niemoim Wielkim Hinduskim Weselem, gdzie będę świadkiem przypieczętowania i początkiem małżeństwa skazanego na sukces. Tylko pozazdrościć tej pewności i konsekwencji.

Przygotowania pełną parą. Dziś zamówiona henna na ręce- obowiązkowy zabieg dla żeńskiej części gości pary młodej. Trudno odmówić, a poza tym przez ciekawość można się poświęcić i oddać ręce w ręce hinduskiej kosmetyczki. Trwałość kwiecistych wzorków- tydzień, a bez mycia rąk pewnie dwa razy dłużej.

Kiecka wybrana po przebuszowaniu szafy Richy. Jej imponująca garderoba została zasilona głównie przez prezenty ślubne. Jeden weselny dzień i spokój z ciuchami na kilka lat. Rozważę to przed wyjazdem. Zrezygnowałyśmy z sari na rzecz bawełnianej granatowej tuniki z cekinami. Do tego legginsy, henna i czerwona kropka między oczami. Jedynie krótkie włosy będą zdradzać, ale konwersja kulturowa powinna się udać. Pozdrawiam- Kasia Tusk.

Cel podróży: Rourkee, 5 godzin od New Delhi- nieturystyczne małe miasteczko (pół miliona mieszkańców?) blisko Rishikesh, rodzinne strony Richy. Postanowienie- przetrwać i wrócić nienawrócona...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz