O tym, że w Indiach
wykształciła się kolejna wariacja na temat języka angielskiego, potwierdziło się z dużym przytupem na miejscu. I to nie tylko za sprawą innej
artykulacji i intonacji, ale także gramatyki i składni. Zabawię się więc w Miodka, próbując rozłożyć Hinglish
na czynniki pierwsze.
Skąd się to wzięło?
Mam swoją cichą teorię. Hindusi obecnie od przedszkola, nie tyle nawet, co uczą
się w angielskiego, ale wszystkie zajęcia są w nim prowadzone. Następnie szkoła
podstawowa, średnia i koledż, w których to szkołach jedynie zajęcia z języka
ojczystego pozostają w hindi. Oczywiście dotyczy to większych miast i zależy od
poziomu nauczania, ale każdy szanujący się Hindus wyśle dziecko do angielskiej
szkoły. Lepsze perspektywy, wyższy poziom nauczania. Więc angielski mielony
przez Hindusów dla Hindusów po kilku pokoleniach trochę jednak odbiega od
standardu. Dobrze wykształcony Indian powala zasobem słownictwa, ale
jest zrozumiały głównie dla swych rodaków. Naprawdę trzeba się namęczyć, aby
pozlepiać z tej hinduskiej melodii sensowną całość, co wie każdy, kto miał
styczność. W tym przede wszystkim Anglicy.
Wracając do języka-
system szkolnictwa, w którym Hindusi uczą swoje dzieci w języku angielskim, na
pewno przyczynił się do wykształcenia pewnej nowomowy, dalekiej w odbiorze od
potomków Szekspira. Moje wejście do firmy, gdzie mimo tego, że praktycznie każdy
zakończył swoją edukację na szkole wyższej i z angielskim dyplomem, było
lingwistycznym wyzwaniem. Przez pierwsze kilka dni prosiłam, by po trzykroć
powtarzali jedno pytanie, co też niektórych zniechęciło do rozmowy ze mną. Działało
to oczywiście w dwie strony, więc z kilkoma osobami wymieniam się jedynie uśmiechami-
bo ja nie poniemaju!
No ale wyzwanie przyjęte
i dzielnie rozpoczynam osłuchiwanie się z hingielskim. Zaczynam od rozmów z
osobami, które rozumiem, w tym moim szefem. Wolno, głośno i wyraźnie!
"What's your
good name?" To zagadka, którą jeszcze nie udało mi się rozwiązać.
Pytanie pojawiające się przy spotkaniu z co czwartym Hindusem. Ale jakie "good
name"? Dobre imię? Które moje imię jest dobre, lepsze? Katarzyna,
Kamila a może Karolina? A może chodzi o moje ulubione imię? Męskie czy żeńskie?
Co odpowiedzieć?
Nasz team |
Aghe, Hitender, Katazajna, Richa, Umesh i Nevedita |
plus Deepak (w wolnym tlumaczeniu lampion) |
W pracy panuje oczywiście
hindi, ale z niesamowitymi dla mnie wtrętami angielskimi. To nie są pojedyncze
słowa, typu "computer", "update" i te pe. To
są pełne zdania i czasem trudno nadążyć czy mówią jeszcze w hindi czy może
angielskim. Więc wyłapuję pojedyncze angielsko brzmiące słowa, składam do kupy
i rzeczywiście- da się zrozumieć.
Hindi umiera śmiercią
naturalną, dobijany przez system szkolny i wymogi rynku. Angielski powoli
przestaje być jedynie językiem w pracy, ale mocno wkracza do życia codziennego.
"Nikt nie mówi już w prawdziwym hindi"- zaznaczają to na każdym
kroku. I stąd teraz słyszę rozmowę nastolatków: " hfushfs I was in the
shop hduwnfujwfnjw and actually nothing anfiafiojoijwf cause my friend
nfiwfwjnfkd". Da się zrozumieć? Da!
Chaja dizajnerka po lewej |
Po prawej pnowie seniorzy o najwiekszym stazu |
Prawa reka szefa (dla formalnosci, Anuj po prawej) |
Tę ciekawą wariację
na temat hingielskiego można znaleźć na co drugiej stronie internetowej
hinduskich firm outsourcingowych. Niestety nasza wizytówka w sieci również wyszła
spod pióra szefa. Choć napisana bogatym językiem ze zdaniami podrzędnie złożonymi,
razi dziwną składnią i jakąś taką kanciastością. Chyba jednak nie polecam lektury.
Who's the boss? Zalozyciel i dyrektor fabryki- Abhijit |
This is the man's world |
Angielski Hindusów
jest jednak w dużej mierze bierny, więc większość z moich kolegów z pracy gubi
się, kiedy rozmowa wykracza poza tematy związane software development.
English jest językiem wszystkich systemów, na któych pracują. Plany, raporty,
korespondencja, dokumentacja- nie ma tam miejsca na hindi. Jednak bardzo ciężko
im przychodzi przerzucanie się na angielski podczas spontanicznej rozmowy. Aby
więc rozwiązać tajemnicę enigmy uczę się dzielnie hinduskiego, przyswajając dwa
zwroty dziennie.
Po mojej prawicy
siwobrody staruszek Skikh sprawdza, czy nie robię błędów ortograficznych doglądając, o czym piszę, zza mojego ramienia. Ma katar, the Sikh is sick...Did I seek for a sick
Sikh?
W tym miejscu pozdrawiam
wszystkich moich strażników- edytorów, którzy tak dzielnie polują na moje błędy
ortograficzne i przejęzyczenia. Za wyłapanie pięciu kolejnych potknięć
językowych do wygrania czapka starego sikha i kilogram cziapati.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz