wtorek, 10 kwietnia 2012

Język postkolonialny


O tym, że w Indiach wykształciła się kolejna wariacja na temat języka angielskiego, potwierdziło się z dużym przytupem na miejscu. I to nie tylko za sprawą innej artykulacji i intonacji, ale także gramatyki i składni. Zabawię się więc w Miodka, próbując rozłożyć Hinglish na czynniki pierwsze.

Skąd się to wzięło? Mam swoją cichą teorię. Hindusi obecnie od przedszkola, nie tyle nawet, co uczą się w angielskiego, ale wszystkie zajęcia są w nim prowadzone. Następnie szkoła podstawowa, średnia i koledż, w których to szkołach jedynie zajęcia z języka ojczystego pozostają w hindi. Oczywiście dotyczy to większych miast i zależy od poziomu nauczania, ale każdy szanujący się Hindus wyśle dziecko do angielskiej szkoły. Lepsze perspektywy, wyższy poziom nauczania. Więc angielski mielony przez Hindusów dla Hindusów po kilku pokoleniach trochę jednak odbiega od standardu. Dobrze wykształcony Indian powala zasobem słownictwa, ale jest zrozumiały głównie dla swych rodaków. Naprawdę trzeba się namęczyć, aby pozlepiać z tej hinduskiej melodii sensowną całość, co wie każdy, kto miał styczność. W tym przede wszystkim Anglicy.

Wracając do języka- system szkolnictwa, w którym Hindusi uczą swoje dzieci w języku angielskim, na pewno przyczynił się do wykształcenia pewnej nowomowy, dalekiej w odbiorze od potomków Szekspira. Moje wejście do firmy, gdzie mimo tego, że praktycznie każdy zakończył swoją edukację na szkole wyższej i z angielskim dyplomem, było lingwistycznym wyzwaniem. Przez pierwsze kilka dni prosiłam, by po trzykroć powtarzali jedno pytanie, co też niektórych zniechęciło do rozmowy ze mną. Działało to oczywiście w dwie strony, więc z kilkoma osobami wymieniam się jedynie uśmiechami- bo ja nie poniemaju!
No ale wyzwanie przyjęte i dzielnie rozpoczynam osłuchiwanie się z hingielskim. Zaczynam od rozmów z osobami, które rozumiem, w tym moim szefem. Wolno, głośno i wyraźnie!
"What's your good name?" To zagadka, którą jeszcze nie udało mi się rozwiązać. Pytanie pojawiające się przy spotkaniu z co czwartym Hindusem. Ale jakie "good name"? Dobre imię? Które moje imię jest dobre, lepsze? Katarzyna, Kamila a może Karolina? A może chodzi o moje ulubione imię? Męskie czy żeńskie? Co odpowiedzieć?

Nasz team

Aghe, Hitender, Katazajna, Richa, Umesh i Nevedita

plus Deepak (w wolnym tlumaczeniu lampion)

W pracy panuje oczywiście hindi, ale z niesamowitymi dla mnie wtrętami angielskimi. To nie są pojedyncze słowa, typu "computer", "update" i te pe. To są pełne zdania i czasem trudno nadążyć czy mówią jeszcze w hindi czy może angielskim. Więc wyłapuję pojedyncze angielsko brzmiące słowa, składam do kupy i rzeczywiście- da się zrozumieć. 
Hindi umiera śmiercią naturalną, dobijany przez system szkolny i wymogi rynku. Angielski powoli przestaje być jedynie językiem w pracy, ale mocno wkracza do życia codziennego. "Nikt nie mówi już w prawdziwym hindi"- zaznaczają to na każdym kroku. I stąd teraz słyszę rozmowę nastolatków: " hfushfs I was in the shop hduwnfujwfnjw and actually nothing anfiafiojoijwf cause my friend nfiwfwjnfkd". Da się zrozumieć? Da!

Chaja dizajnerka po lewej

Po prawej pnowie seniorzy o najwiekszym stazu

Prawa reka szefa (dla formalnosci, Anuj po prawej)

Tę ciekawą wariację na temat hingielskiego można znaleźć na co drugiej stronie internetowej hinduskich firm outsourcingowych. Niestety nasza wizytówka w sieci również wyszła spod pióra szefa. Choć napisana bogatym językiem ze zdaniami podrzędnie złożonymi, razi dziwną składnią i jakąś taką kanciastością. Chyba jednak nie polecam lektury.

Who's the boss? Zalozyciel i dyrektor fabryki- Abhijit

This is the man's world

Angielski Hindusów jest jednak w dużej mierze bierny, więc większość z moich kolegów z pracy gubi się, kiedy rozmowa wykracza poza tematy związane software development. English jest językiem wszystkich systemów, na któych pracują. Plany, raporty, korespondencja, dokumentacja- nie ma tam miejsca na hindi. Jednak bardzo ciężko im przychodzi przerzucanie się na angielski podczas spontanicznej rozmowy. Aby więc rozwiązać tajemnicę enigmy uczę się dzielnie hinduskiego, przyswajając dwa zwroty dziennie. 
Po mojej prawicy siwobrody staruszek Skikh sprawdza, czy nie robię błędów ortograficznych doglądając, o czym piszę, zza mojego ramienia. Ma katar, the Sikh is sick...Did I seek for a sick Sikh?

W tym miejscu pozdrawiam wszystkich moich strażników- edytorów, którzy tak dzielnie polują na moje błędy ortograficzne i przejęzyczenia. Za wyłapanie pięciu kolejnych potknięć językowych do wygrania czapka starego sikha i kilogram cziapati.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz