Warzywa sprzedawane są często w handlu
obwoźnym, o czym słyszy całe osiedle od rana. Na swych mobilnych przyczepach
sprzedawcy niosą wszystko od czosnku po banany. W chwilach kryzysowych
przyczepa służy za przenośne łóżko, bar i plotkarskie zjazdy.
Jednak moja ostatnia fascynacja to owoce
liczi. Ostro zakończone piłeczki golfowe na suchym patyku z bosko słodkim
wnętrzem. Sprzedawane tutaj jak bukiet kwiatów. Cena burżujska, przekraczająca
6zł za kilogram, ale to głównie ze względu na bardzo krótki okres zbioru-
zaledwie miesiąc. Takie nasze truskawki, których brak jakoś sobie muszę
rekompensować.
Na pewno nie zrekompensuję sobie tego
niedojrzałym mango, które tutaj podają z solą. Da się zjeść, ale z jakim
trudem! Przez przypadek kupiłam raz kilogram i miałam się wracać z reklamacją.
Na szczęście zostałam uświadomiona w porę. Kilka rzeczy kupiłam nie znając
przeznaczenia- z czystej ciekawości. W tym odmianę najdziwniejszego ogórka
świata, który chciałam przygotować jak kabaczek (wiotki, długi i z prążkowatymi
bruzdami).
Nic jednak nie pobije karali, czy czegoś
o podobnej nazwie, co kształtem przypomina ciemnozielonego ogórka, ale pokryte
jest bąbelkami. Gorzkie obrzydliwie, wylądowało w koszu. Jak się okazało-
poprawne przyrządzenie, polega na długim smażeniu i dodaniu pewnych przypraw-
sól i pieprz nie wystarczą.
Sól za to sypie się kilogramami do sody z
limonką. Nie mówiąc o wiązance przypraw masala, która występuje we wszystkim,
co nadaje się do spożycia. Jest w maślance, pieczywie i wodzie. Wszystko można
dostać z tymi przyprawami. Przedawkowanie grozi kalectwem.
Z innych warzywnych ciekawostek- mają
czerwoną marchewkę, a pomarańczowa występuje bardzo sporadycznie. Bakłażan
kosztuje 50 gr. Chilli dodawane jest gratis do każdego kilograma warzyw.
Reklamówki są za friko. Kolejka jest umowna, wygrywa jak zwykle silniejszy.
Wystarczająco zachęcające? Więc Nigella
zabiera się do gotowania na swym podwójnym palniku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz